Przyszły pracodawca Google

Pewien dżentelmen, Matthew Epstein, postanowił powalczyć o nową pracę. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie forma, na jaką się zdecydował. Zresztą pracodawca też nie byle jaki.

Przywdziany w charakterystyczne wąsy, natomiast bez spodni, Matthew Epstein zapragnął walczyć o posadę w dziale marketingu internetowego potentata, firmy Google. Najważniejsze, iż zauważyli go użytkownicy Internetu, gdyż już po kilkunastu dniach od rozpoczęcia własnej kampanii PR-owej, miał ponad pół miliona wejść na swój film YouTube. Jeśli doliczyć do tego sprawnie działającą stronę internetową (na którą zdecydowanie TRZEBA wejść by poznać tego kandydata. Po 8 dniach strona miał 300 tysięcy unikalnych wejść!) i szum medialny, trzeba przyznać, że marketer z niego naprawdę dobry.

Google jednak zareagowało bez zachwytu. Firma poinformowała, iż standardową procedurą rekrutacyjną jest wysłanie odpowiedniego podania. Epstein przystał na propozycję. Jednak okazało się, że stał się on dość popularny. Inne firmy również zaczęły starać się o tego pomysłowego “speca” od marketingu, takie jak Microsoft czy Amazon.

Oczywiście są też miłośnicy teorii spiskowych, którzy twierdzą, że film i cały szum wokół amerykanina to pomysł Google, które chciało przypomnieć o sobie również w ten specyficzny sposób. Tak czy owak, pomysłodawca miał naprawdę ciekawy pomysł.

A co Wy jesteście zrobić dla wymarzonej pracy?

Key takeaways

Similar videos

Oh no! No videos within this category were found.